Well, well, well... Cóż powiedzieć o płytach, których dźwięki przenoszą do południowego Missisipi na ganek niewielkiej posesji, w sam środek deszczu, gdzie wiatr niesie dźwięki przeszłości, dźwięki bluesa... Absolutnie sugestywne dźwięki.
Naście lat temu, dwóch włoskich muzyków zetknęło się z archiwami nieodżałowanego Alana Lomaxa. Styczność z tą niezwykłą kopalnią dźwięków, które dało się uratować przed zapomnieniem było katalizatorem dla artystów, którzy na swój własny sposób oddali hołd bluesowej muzyce.
Elektroakustycni geniusze wybrali kilka nagrań i zbudowali wokół nich jedyną w swoim rodzaju historię. Prowadzona przez ambientowe i gliczowe tła oraz improwizowane i dronujące gitary narracja prowadzi nas przez noc, z początku burzliwą, na końcu bezchmurną chylącą się ku słonecznemu porankowi. Z odgłosów deszczu, wiatru, ognia strzelającego w ognisku raz po raz wyłaniają się eteryczne bluesowe śpiewy, wydające się być głosami z przeszłości... Niezwykła, jedyna w swoim rodzaju rzecz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz