poniedziałek, 29 października 2012

Charles Mingus - At Carnegie Hall

Jako fanboj Mingusa dopuściłem się pewnego zaniedbania. Czas się poprawić.

No a więc. Jaki Mingus jest każdy widzi. I słyszy. A jaki Mingus jest gdy na warsztat weźmie dzieła innego wielkiego mistrza. Mistrza którym niewątpliwie jest Duke E.? 

W czasie występu w Carnegie Hall Charlie zebrał wokół siebie byłych i ówczesnych członków swego big bandu i w rozimprowizowanej sesji rozłożył na czynniki pierwsze dwa utwory Duke'a. Proste bluesy i melodie rozrosły się do ponad dwudziestominutowych jamów w czasie których blues przechodził w ogniste hard bopy by uciekać nawet w stronę free. Najwięcej do powiedzenia mają tutaj saksofoniści, John Handy, George Adams, Roland Kirk i Hamiet Bluiett obdarzają nas całą gamą dźwięków, które można wydusić i wydmuchać z ich instrumentów. Jednak nawet kiedy saksmani odlatują w bardziej wolne rejony sekcja (MIngus razem ze swoim długoletnim perkusistą Danniem Richardsem i Donem Pullenem na pianie) trzymają rytm i swingują dziarsko, trzymając wszystko w ryzach. Świetna rzecz!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz