Płyta z takim tytułem nie może być zła. Ba, jest lepsza niż się spodziewałem. Po RYMowemu daję 4,5/5 bo w pełni na
taką ocenę płyta zasługuje. Trójka szwedów w latach siedemdziesiątych
grała pierwszorzędny free inspirowany Colemanem, Aylerem z dodatkiem
jazzu modalnego, hard bopu czy nawet funku. Sekcja odwala tu kapitalną
robotę (bass pięknie pulsuje i nadaje głębi a perkusista gra akie motywy
że aż się gęba cieszy). Czystymi odniesieniami do Aylera i Colemana są
tu "Spirits" czy "Ramblin'". W własnych kompozycjach Szwedzi dają trochę
odetchnąć bardziej skupiając się na kompozycjach niźli na intensywności
dźwięków przez co całościowo mamy do czynienia z płytą kompletną -
paleta emocji dawkowanych prze trio jest naprawdę spora. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz