Jerry Goldsmith, autor muzyki do miliarda filmów (do drugiego stworzył partytury, które finalnie w filmach nie zagościły). Twórca muzyki do wielu klasycznych pozycji jak "Omen", "Papillon" czy "The Wind and the Lion". W początkowych latach swojej kompozytorskiej działalności wykazywał duże zainteresowanie współczesnymi metodami kompozytorskimi, które dość mocno uwidoczniły się podczas jego pracy nad "Planetą Małp".
Brak tutaj stereotypowej w tego typu filmach narracji. Płynne części partytury nie stanowią tu większości, dużo mamy łamanych rytmów (wielkie brawa za świetne wykorzystanie fortepian), 'agresywnych' chaotycznych akordów - wszystko jednak zgrane jest tak dobrze, że żaden dźwięk nie przeszkadza. Wiele 'naturalnych' instrumentów zostało zastąpionych przez inne bądź też przez przedmioty imitujące ich dźwięki - Goldsmih miał pełną wizję tego czego chciał i jeśli w orkiestralnym instrumentarium nie mógł odnaleźć danego dźwięku to generował go przy pomocy najdziwniejszych rzeczy. Bardzo dobry przykład na to, że odważniejsze spojrzenie na muzykę filmową nie jest złe. Poza tym to świetny film jest :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz